„Co to znaczy wychowywać?”

Wydaje nam się, że wiemy co to znaczy, przecież wychowali albo próbowali nas wychować nasi rodzice ale co tak naprawdę chodzi w tym całym rodzicielstwie i wychowaniu?


Nie stworzono jeszcze szkół w których uczono by rodziców jak dobrze wychowywać swoje dziecko. Jak postępować gdy pokłóci się z rówieśnikiem czy przyjdzie z podbitym okiem albo co gorsza kogoś uderzy. Działamy często po omacku bo wydaje nam się, że tak powinniśmy postąpić, podpatrujemy znajomych, pamiętamy jak wychowywali nas rodzice, postępujemy więc tak jak oni lub wręcz przeciwnie. Czy zastanawiałeś się kiedyś do czego dążysz wychowując swoje dziecko? Co chcesz osiągnąć? Chcesz by Twoja latorośl była nakarmiona, wyspana, dobrze ubrana i wykształcona? Chcesz by syn został piłkarzem a córka lekarką?

Zapytałam kiedyś kilkoro rodziców co dla nich znaczy wychowywać swoje dziecko. Usłyszałam, że to dbanie by było nakarmione, pocieszanie gdy upadnie i się uderzy, posłanie do dobrego przedszkola czy szkoły, zapisanie do szkoły językowej. Tymczasem to wszystko co zostało wymienione powyżej to nic innego jak opiekowanie się dzieckiem. Dbanie o nie, pielęgnowanie, troska.

Co to znaczy wychowywać?
Wychowywanie to uczenie dziecka jak ma sobie radzić w życiu, to przygotowywanie naszej latorośli do samodzielnego, sprawnego poruszania się w świecie dorosłych. W myśl tego co napisałam, wychowanie to wyposażanie dziecka w wiedzę i umiejętności, które będą mu potrzebne w dorosłym życiu.

Co robić?
 Musisz teraz usiąść w fotelu albo wybrać się na długi spacer podczas którego zastanowisz się czego chcesz nauczyć swoje dziecko, jaką wiedzę i wartości chcesz mu przekazać. I tu ważna wskazówka by nie mylić ryby z wędką. Wychowując dziecko powinieneś mu dawać same wędki a nie rybę bo jak Ciebie zabraknie to kto mu da tą nieszczęsną rybę? Trochę to zawikłane ale już śpieszę z wyjaśnieniami. Jeśli Twoje dziecko ma problemy w szkole, a Ty odrabiasz za nie lekcję żeby miało dobre stopnie to rozwiązujesz za niego problem. Dziecko nie uczy się radzenia sobie w trudnych sytuacjach tylko uzależnia się od Ciebie. Zamiast tego powinieneś wytłumaczyć dziecku materiał, wykonać kilka ćwiczeń, ewentualnie zafundować mu korepetycję. Znałam kiedyś chłopca za którego w szkole podstawowej lekcje odrabiał dziadek. Wszyscy się cieszyli bo przynosił do domu same dobre oceny. Radość się skończyła gdy chłopiec przeszedł do gimnazjum, materiał był już za trudny dla dziadka i chłopiec zaczął zbierać same jedynki.  Jaki z tego morał? Ty już skończyłeś swoją szkołę teraz musisz pomóc swojemu dziecku, musisz go nauczyć osiągać cele.

Naucz mnie jak mam to zrobić samemu
W wielu sytuacjach rozwiązujemy za dzieci problemy zamiast nauczyć  je, jak te trudności pokonywać. Zapalamy im światło, podajemy rzeczy, dokańczamy zdania, rozwiązujemy za nie konflikty z rówieśnikami, szykujemy ubranie na następny dzień, pakujemy tornister do szkoły, kupujemy drogie zabawki bo koleżanka takie ma. Nie wynika to ze złej woli tylko z naszego rozumienia roli jaką powinien spełniać rodzic. Tymczasem powinniśmy powiedzieć dziecku żeby wzięło stołeczek i samo zapaliło sobie światło czy wzięło jakąś rzecz, powinniśmy również obserwować jak dziecko samo rozwiązuje konfliktowe sytuacje i ewentualnie mu podpowiedzieć co może zrobić. Nie namawiam Was byście w imię wychowywania swojego dziecka przestali się nim zajmować, chce powiedzieć, że nie powinniście wykonywać czynności za dzieci tylko im przy tym asystować. Zamiast pakować dziecku tornister podpowiedz mu jak ma to zrobić samodzielnie „Sprawdź jakie masz jutro lekcję, wszystko już spakowałeś, a czym będziesz pisać na lekcji?, no właśnie jeszcze piórnik”

Nauka bywa bolesna
Niedawno przeczytałam w Internecie na forum dla rodziców wypowiedzieć jednej mamy, która pisała, że pomimo, iż ją nie stać kupuje swojej córce najdroższe, markowe ubrania i zabawki. Mama tłumaczyła swoje postępowanie tym, że ona nigdy tego nie miała i chce by jej córce nigdy niczego nie zabrakło. To błędne rozumowanie bo gdy zabraknie mamy zabraknie również drogich, najlepszych rzeczy. Poza tym w życiu różnie bywa. Teraz mamy finanse i możemy sobie pozwolić na duże wydatki,  później jednak może wydarzyć się coś, co zmieni naszą sytuację i co wtedy? Przyzwyczajony do luksusów mały człowiek straci grunt pod nogami, gdy nagle okaże się, że nie dostanie tego co chciał, że ktoś inny ma więcej, lepiej.  Dlatego powinniśmy uczyć dzieci radzić sobie również z tymi trudnymi emocjonalnie sytuacjami. Kiedy koleżanka ma jakąś zabawkę a ja nie, jeśli przegrałem na zawodach i ktoś okazał się lepszy, uderzyłem koleżankę i muszę ją przeprosić, popełniłem błąd i muszę się do tego przyznać. Jeśli chcemy aby naszemu dziecku niczego w życiu nie zabrakło nauczmy je to zdobywać. Zastanówmy się też czy rzeczy materialne rzeczywiście są tak bardzo ważne.  W końcu wystarczy kawałek szmatki, włóczka, dwa guziki i flamaster żeby zrobić lalkę! Tylko nam dorosłym wydaję się, że im coś droższe tym lepsze i że koniecznie musimy to mieć. To nasze konsumenckie przekonanie zaszczepiamy dzieciom, a może tak spróbujmy siebie i dziecko od tego uwolnić?

Na dowód, że jest to możliwe przytoczę przykład jednej dziewczynki, którą poznałam dwa lata temu na zielonej szkole. Dziewczynka owa wyraźnie odbiegała statusem materialnym od reszty klasy. Miała gorsze, nie modne już ubrania i nie posiadała telefonu komórkowego jak reszta rówieśników. Pomimo tego, klasa ją w pełni akceptowała i lubiła a ona sama wydawała się nie zauważać tej sporej, rzucającej się przecież w oczy, różnicy. Normalnie funkcjonowała, uśmiechnięta, rozgadana, nie widać było po niej kompleksów.


Autor: Magdalena Wolnik – Szynkielewska, pedagog



Trwa wysyłanie Twojej oceny...
Jeszcze nie ocenione. Bądź pierwszym który oceni ten wpis!
Kliknij pasek ocen aby ocenić wpis.



Informacja o dotacji

Fundusze Europejskie - dla rozwoju innowacyjnej gospodarki - Inwestujemy w waszą przyszłość.